kard. Marcello Semeraro

Najdrożsi. Kościół obchodzi dziś święto Chrztu Pańskiego, podczas którego zostaje Jezus w sposób godny podziwu ogłoszony Umiłowanym Synem Bożym. Wody zostają uświęcone, człowiek oczyszczony, a całe stworzenie się raduje. Tymi słowami martyrologium rzymskie opisuje tę niedzielę, która kończy okres Bożego Narodzenia.

Dzisiaj Pan Jezus objawia się nam nie przez uczynki i słowa, nie przez cuda i przypowieści, ale ukazuje się nam gestem pełnym ciszy, która jednak jest ze wszystkich najbardziej wymowna: modlitwą, jak właśnie usłyszeliśmy podczas głoszenia Ewangelii, podczas gdy cały lud był chrzczony; Jezus gdy przyjął chrzest, modlił się. Nie tylko się modlił, ale to bycie na modlitwie opisuje postawę życiową. Modlił się.

Z relacji ewangelistów, a zwłaszcza z Ewangelii według św. Łukasza, wiemy, że dla Jezusa modlitwa jest postawą nawykową, jest uprzywilejowanym miejscem, w którym przeżywa On tajemnicę swojej osoby i swojej misji. Modlitwa jest istotną przestrzenią, w której Jezus sytuuje swoje relacje z Ojcem, z uczniami, ze wszystkimi, którzy Go spotykają. Pan Jezus zawsze modli się do Ojca, ostatecznie także w Ogrodzie Oliwnym i na krzyżu.

Jezus modli się za uczniów, gdy ich wybiera, i modli się, gdy uczy ich modlitwy. Wszystko to mówi nam, że Jezus jest nauczycielem modlitwy, a nawet, jak czytamy w Katechizmie Kościoła Katolickiego, kiedy się modli, Jezus już uczy nas modlitwy. Z radością wyrażamy nasze uznanie dla Niego dzisiaj.

Błogosławiony Jan Merlini był doskonałym uczniem Jezusa. Świadectwa zebrane w procesie jego beatyfikacji i kanonizacji jednogłośnie mówią nam, że Bóg prawdziwie ubogacił go darem modlitwy. Modlitwy, która zwykle stawała się w nim kontemplacją.

Jeden ze świadków stwierdził, co następuje:

Krzyknąłem o pozwolenie na wejście, a on nawet mi nie odpowiedział. Wszedłem do pokoju, zbliżyłem się do niego, wchodząc do biura, znalazłem go jakby w ekstazie. Ks Jan nikogo nie zauważył, więc byłem zmuszony opuścić pokój w podziwie, nie będąc w stanie z nim porozmawiać. Zwrócił uwagę, dodał, że jego twarz była jakby roześmiana i piękna w niezwykły sposób”.

Tak oto, drodzy przyjaciele, myślę, możemy myśleć, że o naszym błogosławionym. W pewnym sensie możemy powtórzyć to, co św. Tomasz z Akwinu napisał o św. Franciszku z Asyżu, a mianowicie, że był on człowiekiem stworzonym do modlitwy. A jednak nasz Błogosławiony był także człowiekiem czynu i apostolstwa, zwłaszcza w przepowiadaniu misyjnym, i właśnie za to podziwiał go św. Kasper del Bufalo. Podziwiał go właśnie za to. Był także człowiekiem o doskonałych zdolnościach i cnotach przywódczych.

Posiadał przede wszystkim cnotę roztropności. I to właśnie ona, wśród cnót kardynalnych, jest cnotą najbardziej potrzebną osobom odpowiedzialnym za przywództwo. Jest to aspekt, który św. Tomasz z Akwinu szczególnie podkreślał, ponieważ powiedział, że roztropny jest ten, kto wie, jak zdecydować, co konkretnie zrobić, a następnie wie, jak zrobić to mądrze.

Świadkowie procesu beatyfikacyjnego, mówią o błogosławionym ks. Janie Merlinim, że praktykował on cnotę roztropności w naprawdę niezwykły sposób, analizował sytuacje, konsultował się i interweniował w odpowiedni sposób. I to zwłaszcza wtedy, gdy decyzje były trudne w stosunku do ludzi, czynił to z miłością. Wśród świadectw przeczytałem ze zdziwieniem to, jak Sługa Boży, złączył życie Marty i Magdaleny w taki sposób, aby w jednym i w drugim sposobie życia żyć heroicznie.

W tamtym czasie, jesteśmy w zwykłym procesie, który miał miejsce w Albano w latach 1880-1905, zwyczajowo przyrównywano Marię, siostrę Marty i Łazarza, przyrównywano ją do Marii z Magdali i nazywano Magdaleną. Ale moje zdziwienie podczas czytania tego świadectwa nie jest tutaj. Moje zdziwienie wynika raczej z rozpoznania związku między dwiema tradycyjnymi formami życia, jedną zwaną kontemplacyjną, a drugą zwaną aktywną.

Są tacy, którzy wciąż mówią o nich jako o alternatywnych formach życia, podczas gdy w rzeczywistości są one komplementarne, a nawet konsekwentne. Pewien mistrz duchowy z V wieku napisał, że dzięki aktywnemu życiu człowiek robi postępy, a dzięki kontemplacji osiąga cele, szczyty. Bądź więc jednocześnie kontemplacyjny i aktywny.

Papież Franciszek naucza dziś, że mądrość serca polega właśnie na umiejętności łączenia tych dwóch elementów, kontemplacji i działania. Marta i Maria, mówi papież, wskazują nam drogę. Jeśli chcemy smakować życie z radością, musimy połączyć te dwie postawy.

Z jednej strony stać u stóp Jezusa, aby słuchać Go, gdy objawia nam tajemnicę wszystkiego, a z drugiej strony być uważnym i gotowym w gościnności, gdy przechodzi i puka. Przechodzi i puka do naszych drzwi i czyni to z twarzą przyjaciela w potrzebie, w chwili pokrzepienia, braterstwa. Błogosławiony Merlini również praktykował tę gościnność.

W każdej potrzebie i konieczności, deklaruje świadek, wystarczyło zwrócić się do niego, aby być pewnym całej jego troski, całego jego zainteresowania w pomaganiu im, tak jakby to była jego osobista sprawa, a nawet zadanie ważniejsze niż osobiste plany.

Oto, drodzy przyjaciele, niektóre aspekty życia i duchowości nowego Błogosławionego, które od dziś Kościół proponuje nam do naśladowania. Jest jednak jeszcze jeden aspekt jego życia, którego nie chciałbym pominąć i chciałbym go przypomnieć, a jest nim przyjaźń, z jaką żył zwłaszcza ze swoimi braćmi w rodzinie zakonnej i z ludźmi powierzonymi mu do prowadzenia, do duchowego towarzyszenia.

Imiona świętego Kaspra del Bufalo, świętej Marii de Mattias, są charakterystycznymi imionami ze względu na ich szczególny związek z błogosławionym Merlinim. Jest takie średniowieczne powiedzenie, które brzmi następująco: „Ubi est caritas et dilectio ibi sanctorum est congregatio”

– „Tam, gdzie jest miłość, tam spotykają się święci”. Jeśli więc prawdą jest to, że święci zaprzyjaźniają się ze sobą, prawdą będzie również, że istnieje przyjaźń, która jest połączona, połączona z miłością. A także istnieje również przyjaźń, która czyni ich świętymi.

Niech Bóg nam tego udzieli, być może w odpowiednim czasie tego Roku Świętego.

Lubię powtarzać słowa Papieża także w ramach wdzięczności za tę beatyfikację. Papież napisał do nas także, że trzeba obfitować w nadzieję, obfitować w nadzieję, aby w sposób wiarygodny i atrakcyjny dawać świadectwo o wierze i miłości, które nosimy w sercu.

Pisze to często w bulli „Spes, non confundit” ogłaszającej Rok Jubileuszowy, aby wiara była radosna, miłość entuzjastyczna, a każdy człowiek mógł podarować nawet uśmiech, gest przyjaźni, żarliwe spojrzenie, szczere słuchanie, bezinteresowną posługę, wiedząc, że w duchu Jezusa może to stać się owocnym ziarnem nadziei dla tych, którzy je przyjmują.

Amen.

Kard. Marcello Semeraro, prefekt Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych